Syriusz nie
mógł się nadziwić, chodząc po murach Caprei. Ikrowcy byli niesamowitymi
czarodziejami, którzy z niezwykłą łatwością używali mugolskich sprzętów,
słuchali ich muzyki i przejmowali ich styl ubioru. Nawet ich mundurki szkolne podchodziły krojem
trochę pod te niemagicznych, choć miały w sobie magię. Nie potrafił tego
zrozumieć. Sam nie był uprzedzony do nie-czarodziei, ale wątpił, czy potrafiłby
funkcjonować w ich świecie z tymi wszystkimi skomplikowanymi urządzeniami i
mnóstwem pracy. Nic do nich nie miał, ale wolał się trzymać z daleka. A oni…
Nie dość, że byli z nimi w przyjaznych stosunkach ( Bez odkrywania kim są, co
było fascynujące. Anglikom się przecież nie udało.) to jeszcze uczyli ich
przedmiotów w szkole dla czarodziei. Nie
potrafił tego zrozumieć.
- Ej, Angliku, chcesz ogarnąć co i jak, czy doświadczasz wszystko na własnej skórze? Radziłbym nie wybierać tego drugiego.
Brew Blacka zadrgała nerwowo, co wywołało ironiczny uśmiech u Snape,a . Mistrz Eliksirów spojrzał na wampira, który uczył tutaj historii magii i rozsiadł się wygodnie, acz elegancko w fotelu, w pokoju nauczycielskim, wyczekując wszelkich wyjaśnień.
- Gadaj.
Powiedział Syri, gdy tylko zorientował się, że to na jego decyzję czekają. Mógł albo wyjść, albo słuchać co ten… krwiopijca ma do powiedzenia.
- Zapewne Melinda przekazała wam już ile jest klas i jaka jest ich liczebność. Mamy tu mieszankę arystokratów i dzieci ulicy. Ci pierwsi nie są bogaczami, a jeśli mają kasę, to się tym nie chwalą, wiec nie ma presji… zazwyczaj. Jest tu kilku członków starych rodów, ale patrzymy tutaj na umiejętności a nie na krew, w innym wypadku ulicznicy mieliby przechlapane, a z tego co można zaobserwować, są większością w tej szkole. Nazywamy ich tak, gdyż pochodzą z bardzo biednych rodzin, uciekli od swoich mugolskich rodziców lub zostali wyrzuceni z domu za posiadanie magii, albo zostali osieroceni i nie miał się nimi kto zająć. Ulica jest ich domem, więc nie zdziwcie się, jeśli będą agresywni. Jeśli chcecie, żeby w klasie był porządek, musicie zdobyć ich sympatię. Arystokraci i bez tego będą was słuchać, ale dzieci ulicy to już inna sprawa. Chociaż.. Wychodzą z założenia, że przedmioty, których uczycie, są przydatne, więc mogą warczeć, ale raczej nie będą się stawiać.
Hogwartczycy słuchali z uwagą, nie bardzo wiedząc, w czym to by im mogło pomóc. Snape uniósł pytająco brew. Wydawało mu się, że nie ma to jakiegokolwiek znaczenia. Po obserwacji, jaką urządził sobie poprzedniego dnia zorientował się, co i jak.
- O co chodzi z Potter’em i Torres’em?
Spytał nagle Syriusz. Nic innego go chyba nie interesowało.
- Chcecie poznać wersje znaną wszystkim, czy z dodatkami?
Black już chciał odpowiedzieć, gdy z kąta dobiegł głos jakiegoś mężczyzny. Snape rozpoznał w nim nauczyciela sztuk walki.
- Nie są dziećmi ulicy, a tylko oni mogą zagłębić się w nasze tajemnice.
- Nie przesadzaj Maxuel. Przecież nie zdradzę im niczego istotnego… tylko to, co istotne.
Wampir machnął lekceważąco ręką, a zrobił to tak szybko, że Syriusz miał wrażenie, że po prostu nagle zmieniła położenie.
- Nie przesadź Rafael, nie ufam im.
- Tak, jasne… Nie słuchajcie tego oszołoma. Wychował się na ulicy i teraz nie ufa właściwie nikomu. Czarny pojawił się u nas jakieś dwanaście lat temu.. w każdym bądź razie miał pięć lat. Młody, znaczy Torres, znalazł go na jednej uliczek. Wyglądał wtedy na jakieś osiemnaście lat, mimo, że miał siedem. Miguel zajął się urwisem, przez jakiś czas ukrywał go przed ojcem. Do czasu, aż Harry nie obronił Miguela przed wilkołakami na oczach Fabiana, ojca Speeda. Okazało się, że Czarny był głodzony i bity, a to, co robił Miguel nie wystarczało, żeby to ukryć. W końcu zaczęli go szkolić. Dzieciak szybko się uczył. Stał się przyszywanym synem Fabiana, bo chyba do niego było najtrudniej dotrzeć z tych wszystkich dzieci, które trafiły na ulicę. Teraz Czarny i Speed wszystkim kierują, szkolą młodych, pilnują, żeby nikt się za bardzo nie wychylał, są dla nich jak starsi bracia. Jeśli podpadniesz im, podpadniesz wszystkim. Dlatego Weasley niech ma się na baczności. Drażni Potter’a, a to nie jest bezpieczne zajęcie, jeśli nie jest się Mevą albo Rudą.
- Cicho! Blood drażni go o wiele bardziej. Jak się pierwszy raz spotkali to myślałem, że blondas nie przeżyje.
Wtrącił się Max, śmiejąc się przy tym cicho.
- Ogólnie sprawa wygląda tak, że jeśli jesteś dzieckiem ulicy nie masz zbyt dużych problemów ze swoimi, najwyżej małe zatargi, kłótnie.. coś jak w rodzinie. Z arystokratami, jeśli nie atakujesz ich bez powodu, też żyjesz w zgodzie. I to działa wzajemnie. To samo tyczy się nauczycieli… Black. Radzę ci uważać. Czarny zauważył, że jesteś animagiem, a on takim nie ufa…
Mówił niezrażony Rafael, patrząc przy tym ostrzegawczo na Maxuela.
- I tyle powinien wiedzieć… koligacje rodzinne zostaw rodzinie, a umiejętności młodego sam odkryje…
Mruknął rozbawiony mięśniak.
- Z czego ty się tak cieszysz?
Syri zmrużył podejrzliwie oczy. Ten Max zaczynał go denerwować.
- Wyobraziłem sobie wasze miny, jak zobaczycie co te dzieciaki potrafią… Głupi sparing, całkowicie kontrolowany i pozbawiony magii was zachwycił.. Nie zaprzeczaj Sevuś… Ciekawe co powiecie, jak zobaczycie co naprawdę potrafią.
Nauczyciel pokręcił rozbawiony głową i przeszedł przez pomieszczenie. Wyszedł, nie zaszczycając ich spojrzeniem ani nawet słowem na pożegnanie.
- Na nas już czas… zaraz zaczną się lekcje.
- Ej, Angliku, chcesz ogarnąć co i jak, czy doświadczasz wszystko na własnej skórze? Radziłbym nie wybierać tego drugiego.
Brew Blacka zadrgała nerwowo, co wywołało ironiczny uśmiech u Snape,a . Mistrz Eliksirów spojrzał na wampira, który uczył tutaj historii magii i rozsiadł się wygodnie, acz elegancko w fotelu, w pokoju nauczycielskim, wyczekując wszelkich wyjaśnień.
- Gadaj.
Powiedział Syri, gdy tylko zorientował się, że to na jego decyzję czekają. Mógł albo wyjść, albo słuchać co ten… krwiopijca ma do powiedzenia.
- Zapewne Melinda przekazała wam już ile jest klas i jaka jest ich liczebność. Mamy tu mieszankę arystokratów i dzieci ulicy. Ci pierwsi nie są bogaczami, a jeśli mają kasę, to się tym nie chwalą, wiec nie ma presji… zazwyczaj. Jest tu kilku członków starych rodów, ale patrzymy tutaj na umiejętności a nie na krew, w innym wypadku ulicznicy mieliby przechlapane, a z tego co można zaobserwować, są większością w tej szkole. Nazywamy ich tak, gdyż pochodzą z bardzo biednych rodzin, uciekli od swoich mugolskich rodziców lub zostali wyrzuceni z domu za posiadanie magii, albo zostali osieroceni i nie miał się nimi kto zająć. Ulica jest ich domem, więc nie zdziwcie się, jeśli będą agresywni. Jeśli chcecie, żeby w klasie był porządek, musicie zdobyć ich sympatię. Arystokraci i bez tego będą was słuchać, ale dzieci ulicy to już inna sprawa. Chociaż.. Wychodzą z założenia, że przedmioty, których uczycie, są przydatne, więc mogą warczeć, ale raczej nie będą się stawiać.
Hogwartczycy słuchali z uwagą, nie bardzo wiedząc, w czym to by im mogło pomóc. Snape uniósł pytająco brew. Wydawało mu się, że nie ma to jakiegokolwiek znaczenia. Po obserwacji, jaką urządził sobie poprzedniego dnia zorientował się, co i jak.
- O co chodzi z Potter’em i Torres’em?
Spytał nagle Syriusz. Nic innego go chyba nie interesowało.
- Chcecie poznać wersje znaną wszystkim, czy z dodatkami?
Black już chciał odpowiedzieć, gdy z kąta dobiegł głos jakiegoś mężczyzny. Snape rozpoznał w nim nauczyciela sztuk walki.
- Nie są dziećmi ulicy, a tylko oni mogą zagłębić się w nasze tajemnice.
- Nie przesadzaj Maxuel. Przecież nie zdradzę im niczego istotnego… tylko to, co istotne.
Wampir machnął lekceważąco ręką, a zrobił to tak szybko, że Syriusz miał wrażenie, że po prostu nagle zmieniła położenie.
- Nie przesadź Rafael, nie ufam im.
- Tak, jasne… Nie słuchajcie tego oszołoma. Wychował się na ulicy i teraz nie ufa właściwie nikomu. Czarny pojawił się u nas jakieś dwanaście lat temu.. w każdym bądź razie miał pięć lat. Młody, znaczy Torres, znalazł go na jednej uliczek. Wyglądał wtedy na jakieś osiemnaście lat, mimo, że miał siedem. Miguel zajął się urwisem, przez jakiś czas ukrywał go przed ojcem. Do czasu, aż Harry nie obronił Miguela przed wilkołakami na oczach Fabiana, ojca Speeda. Okazało się, że Czarny był głodzony i bity, a to, co robił Miguel nie wystarczało, żeby to ukryć. W końcu zaczęli go szkolić. Dzieciak szybko się uczył. Stał się przyszywanym synem Fabiana, bo chyba do niego było najtrudniej dotrzeć z tych wszystkich dzieci, które trafiły na ulicę. Teraz Czarny i Speed wszystkim kierują, szkolą młodych, pilnują, żeby nikt się za bardzo nie wychylał, są dla nich jak starsi bracia. Jeśli podpadniesz im, podpadniesz wszystkim. Dlatego Weasley niech ma się na baczności. Drażni Potter’a, a to nie jest bezpieczne zajęcie, jeśli nie jest się Mevą albo Rudą.
- Cicho! Blood drażni go o wiele bardziej. Jak się pierwszy raz spotkali to myślałem, że blondas nie przeżyje.
Wtrącił się Max, śmiejąc się przy tym cicho.
- Ogólnie sprawa wygląda tak, że jeśli jesteś dzieckiem ulicy nie masz zbyt dużych problemów ze swoimi, najwyżej małe zatargi, kłótnie.. coś jak w rodzinie. Z arystokratami, jeśli nie atakujesz ich bez powodu, też żyjesz w zgodzie. I to działa wzajemnie. To samo tyczy się nauczycieli… Black. Radzę ci uważać. Czarny zauważył, że jesteś animagiem, a on takim nie ufa…
Mówił niezrażony Rafael, patrząc przy tym ostrzegawczo na Maxuela.
- I tyle powinien wiedzieć… koligacje rodzinne zostaw rodzinie, a umiejętności młodego sam odkryje…
Mruknął rozbawiony mięśniak.
- Z czego ty się tak cieszysz?
Syri zmrużył podejrzliwie oczy. Ten Max zaczynał go denerwować.
- Wyobraziłem sobie wasze miny, jak zobaczycie co te dzieciaki potrafią… Głupi sparing, całkowicie kontrolowany i pozbawiony magii was zachwycił.. Nie zaprzeczaj Sevuś… Ciekawe co powiecie, jak zobaczycie co naprawdę potrafią.
Nauczyciel pokręcił rozbawiony głową i przeszedł przez pomieszczenie. Wyszedł, nie zaszczycając ich spojrzeniem ani nawet słowem na pożegnanie.
- Na nas już czas… zaraz zaczną się lekcje.
Syriusz
zaczął się naprawdę stresować dopiero przed piątą lekcją, bo wtedy miał lekcję
z chrześniakiem. Zauważył już, że z arystokratami nie będzie miał problemu. Z
resztą, tak samo mówił Rafael. Dzieciaki ulicy natomiast chyba uwielbiały
dręczyć nauczycieli. Słuchały tylko wtedy, kiedy chciały. Trudno było ich
uciszyć, albo, dla odmiany, wybudzić z głębokiego zamyślenia.
Było już kilka minut po dzwonku, a Black odkładał właśnie dziennik, gdzie przed chwilą wpisywał nieobecności, gdy do klasy, żwawym krokiem wszedł roześmiany Torres, a za nim wlókł się zmęczony Potter. Syriusz zmarszczył brwi.
- Co to ma znaczyć?
Spytał nauczyciel. A zrobił to tak glośno, że kilku przysypiających uczniów drgnęło i prawie spadło z krzeseł.
- A co ma znaczyć? Czarny nie dostał dzisiaj swojej dawki kofeiny bo zaspał na śniadanie. Nie palił niczego, bo są lekcje, a Melinda by go za to chyba zabiła… Poza tym.. przed chwilą mieliśmy wróżbiarstwo i medytowaliśmy… Harrey zasnął, zostawiłem go tam..
- Sadysta…
Mruknął cicho Harry, przerywając tym samym monolog wyjaśniający Miguela.
- Teraz mają tam lekcje pierwszaki, dziewczynki się na niego rzuciły, zaczęły go Mizia, zapraszać na randki..
- Boshe … One mają dwanaście lat i już są okropne… Jak dorosną będą gorsze od Mevy… Albo nie, Ona nie jest taka zła… Będą gorsze od…. Blood! Stary! Posuń się, siedzę z tobą…
Klasa zaśmiała się, gdy Draco wystawił szatynowi język i poprawiając swój krawat, nie przesunął się ani o milimetr.
- Tak się bawisz, skarbie? Mówiłem.. będą gorsze nawet od niego… Eeee.. Cicho! Lekcja jest! Uważać proszę!
Szybko usiadł w ławce, obok jakiejś dziewczyny, która szybko przedstawiła się jako Hermiona Granger. Potter zgromił ją wzrokiem, po czym, przy akompaniamencie chichotów, zaczął wpatrywać się w profesora, który starał się nie wybuchnąć śmiechem.
Było już kilka minut po dzwonku, a Black odkładał właśnie dziennik, gdzie przed chwilą wpisywał nieobecności, gdy do klasy, żwawym krokiem wszedł roześmiany Torres, a za nim wlókł się zmęczony Potter. Syriusz zmarszczył brwi.
- Co to ma znaczyć?
Spytał nauczyciel. A zrobił to tak glośno, że kilku przysypiających uczniów drgnęło i prawie spadło z krzeseł.
- A co ma znaczyć? Czarny nie dostał dzisiaj swojej dawki kofeiny bo zaspał na śniadanie. Nie palił niczego, bo są lekcje, a Melinda by go za to chyba zabiła… Poza tym.. przed chwilą mieliśmy wróżbiarstwo i medytowaliśmy… Harrey zasnął, zostawiłem go tam..
- Sadysta…
Mruknął cicho Harry, przerywając tym samym monolog wyjaśniający Miguela.
- Teraz mają tam lekcje pierwszaki, dziewczynki się na niego rzuciły, zaczęły go Mizia, zapraszać na randki..
- Boshe … One mają dwanaście lat i już są okropne… Jak dorosną będą gorsze od Mevy… Albo nie, Ona nie jest taka zła… Będą gorsze od…. Blood! Stary! Posuń się, siedzę z tobą…
Klasa zaśmiała się, gdy Draco wystawił szatynowi język i poprawiając swój krawat, nie przesunął się ani o milimetr.
- Tak się bawisz, skarbie? Mówiłem.. będą gorsze nawet od niego… Eeee.. Cicho! Lekcja jest! Uważać proszę!
Szybko usiadł w ławce, obok jakiejś dziewczyny, która szybko przedstawiła się jako Hermiona Granger. Potter zgromił ją wzrokiem, po czym, przy akompaniamencie chichotów, zaczął wpatrywać się w profesora, który starał się nie wybuchnąć śmiechem.
Severus
wszedł do Sali ze swoim zwyczajnym, mrocznym wyrazem twarzy. Jego szaty łopotały
złowrogo. Stanął na podeście przy biurku lustrując wzrokiem klasę. Zmrużył oczy,
gdy ujrzał Pottera, który nie zwrócił na niego uwagi, tylko wpatrywał się w
Dracona oniemiały.
- Widzę, że Pan Potter nie interesuje się tak subtelną sztuką jaką jest ważenie eliksirów. Może uważa, że jest już wystarczająco wyszkolony, że nie musi słuchać starego nauczyciela, który przyjechał z daleka, by napełnić wasze puste mózgownice jakąkolwiek wiedzą.
Harry drgnął, słysząc ten zimny, szydzący głos tuż przy swoim uchu. Spojrzał w czarne oczy, które teraz wydawały się otchłanią.
- Proszę mi wybaczyć profesorze. To się więcej nie powtórzy.
Pochylił ze skruchą głowę, co wywołało falę zdziwienia w klasie.
- Te.. Czarny. Ty się nie wygłupiaj, tylko po prostu siedź cicho. Wiemy, że umiesz sporo, ale my też coś chcemy wiedzieć..
Harry spojrzał w stronę dochodzącego głosu ze złością wypisaną na twarzy. Podobnie zrobił Snape, ale szybko zwrócił wzrok na Pottera, gdy tylko ten zaczął mówić.
- Zamknij się, Samuel. Ten oto profesor to Severus Tobias Snape, jeden z najwybitniejszych Mistrzów Eliksirów tego stulecia. Zdaję sobie sprawę z twojej niewiedzy na temat czegokolwiek, co wykracza poza program nauczania, ale ten człowiek to jeden z najmądrzejszych czarodziejów o jakich słyszałem, więc stul pysk jeśli pan profesor cię o to nie prosi, bo on jako jeden z nielicznych zasługuje na szacunek. Teraz panie profesorze, może mnie pan ukarać za niesubordynację, odzywanie się, gdy nie dano mi głosu, brak uwagi i wszystko to, na co sobie przez ostatnie minuty zasłużyłem.
Pochylił posłusznie głowę, czekając na jakąkolwiek karę. Severus jednak nie patrzył teraz na niego. Zaskoczony obserwował, jak większość uczniów w klasie, którzy zapewne byli dziećmi ulicy, wyciąga wszystkie materiały potrzebne do eliksirów. Widział, jak momentalnie siadają prosto i patrzą na niego z uwagą i ciekawością, jakiej nie widział nigdy nawet u Granger, która chyba chciała wiedzieć wszystko.
- Szlaban, dzisiaj o 19 w moim gabinecie.
- Tak jest, sir.
- Widzę, że Pan Potter nie interesuje się tak subtelną sztuką jaką jest ważenie eliksirów. Może uważa, że jest już wystarczająco wyszkolony, że nie musi słuchać starego nauczyciela, który przyjechał z daleka, by napełnić wasze puste mózgownice jakąkolwiek wiedzą.
Harry drgnął, słysząc ten zimny, szydzący głos tuż przy swoim uchu. Spojrzał w czarne oczy, które teraz wydawały się otchłanią.
- Proszę mi wybaczyć profesorze. To się więcej nie powtórzy.
Pochylił ze skruchą głowę, co wywołało falę zdziwienia w klasie.
- Te.. Czarny. Ty się nie wygłupiaj, tylko po prostu siedź cicho. Wiemy, że umiesz sporo, ale my też coś chcemy wiedzieć..
Harry spojrzał w stronę dochodzącego głosu ze złością wypisaną na twarzy. Podobnie zrobił Snape, ale szybko zwrócił wzrok na Pottera, gdy tylko ten zaczął mówić.
- Zamknij się, Samuel. Ten oto profesor to Severus Tobias Snape, jeden z najwybitniejszych Mistrzów Eliksirów tego stulecia. Zdaję sobie sprawę z twojej niewiedzy na temat czegokolwiek, co wykracza poza program nauczania, ale ten człowiek to jeden z najmądrzejszych czarodziejów o jakich słyszałem, więc stul pysk jeśli pan profesor cię o to nie prosi, bo on jako jeden z nielicznych zasługuje na szacunek. Teraz panie profesorze, może mnie pan ukarać za niesubordynację, odzywanie się, gdy nie dano mi głosu, brak uwagi i wszystko to, na co sobie przez ostatnie minuty zasłużyłem.
Pochylił posłusznie głowę, czekając na jakąkolwiek karę. Severus jednak nie patrzył teraz na niego. Zaskoczony obserwował, jak większość uczniów w klasie, którzy zapewne byli dziećmi ulicy, wyciąga wszystkie materiały potrzebne do eliksirów. Widział, jak momentalnie siadają prosto i patrzą na niego z uwagą i ciekawością, jakiej nie widział nigdy nawet u Granger, która chyba chciała wiedzieć wszystko.
- Szlaban, dzisiaj o 19 w moim gabinecie.
- Tak jest, sir.
_____________
Brak bety... więc błędy są na pewno xD
Brak bety... więc błędy są na pewno xD
Miałam dodać troszkę później, ale się ulitowałam i dokończyłam ten rozdzialik w miarę szybko.. krótki? Być może. Nie bijcie mnie za to xD
Na pocieszenie coś, co znalazłam, oglądając obrazki z anime... (kurcze, nie oglądam anime, nie znam z tego nic, a obrazki mi się podobają.. uh)
Ten niższy, z ciemniejszymi włoskami to Harrey oczywiście... A ten opatrunek to pewnie dlatego, że rudzielca pobił... kiedyś tam...
Och.. i jeszcze jedno... tama mała trójca...: Czarny, Blood i Speed... Takie troszkę... no.. ech, nie wiem jak to nazwać, ale mi sie spodobało xD
Och.. i jeszcze jedno... tama mała trójca...: Czarny, Blood i Speed... Takie troszkę... no.. ech, nie wiem jak to nazwać, ale mi sie spodobało xD
Pozdrawiam :)
Ps: uprzedzam, że rozdział nie pojawi się zbyt szybko....
Mam pytanie kiedy można się spodziewać rozdziału? Bo wiesz żadnej notki nie ma już ponad 2 miesiące, a twoje opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło i nie mogę się doczekać dalszego ciągu. No ale widzę nowy szablon, bohaterowie w budowie więc spodziewam się w najbliższym czasie wpisu ;).
OdpowiedzUsuńRuda Blondynka ;))
Rozdział powoli się pisze, i niedługo powinien się pojawić. Kombinuję też coś z grafiką na karty postaci, więc w tym tygodniu postaram się wszystko ogarnąć.
UsuńPozdrawiam.