Ośmioro uczniów Hogwartu, po dwóch z każdego domu, wysiadło z limuzyny przed
gmachem Szkoły Magii Caprea. Budynek miał dwa piętra, a jego
szerokość wprawiała w zachwyt. Do wejścia prowadziła ścieżka, wyłożona żwirem,
która w kilku miejscach rozgałęziała się, prowadząc w przeróżne zakamarki
posiadłości. Syriusz Black i Severus Snape, jako opiekunowie i delegaci, mieli
za zadanie zapoznać podopiecznych ze szkołą i wprowadzić ich na pół roku w
system tutejszego nauczania. Zmierzali właśnie w stronę otwartych wrót, gdy
usłyszeli czyjś śmiech, a zza szkoły wybiegło dwóch chłopców. Obaj mieli czarne
postrzępione włosy, ułożone w artystyczny nieład. Nosili czarne garnitury i
białe koszule, które były doskonale widoczne dzięki rozpiętym marynarkom.
Czarne krawaty trzymali w dłoniach.
- Jego mina… Musimy to powtórzyć.
Stwierdził jeden z nich. Przybysze nie zdołali jednak dosłyszeć odpowiedzi, gdyż stanęli tuż przed dyrektorką szkoły, która uśmiechała się, wyraźnie rozbawiona.
- Witajcie w naszych skromnych progach. Zapraszam do środka, uczniowie już czekają. Mam nadzieję, że nasza delegacja dotarła bez problemu? Nie otrzymaliśmy jeszcze wiadomości od dyrektora Dumbledore’a.
- Zostali godnie powitani, madame.
Odpowiedział Syriusz. Hogwartczycy zostali wprowadzeni do szkoły. Wydawało się, że korytarze ciągną się bez końca. Kolorowe okna, które wpuszczały całą paletę barw do środka, sprawiały, że miejsce wydawało się być jeszcze bardziej magiczne, niż było w rzeczywistości. W innym skrzydle szkło było czysto-białe i dawało wspaniały widok na ogrody, plażę lub boisko do Quidditcha, oraz dziwne dla czarodziejów czystej krwi, murawy do gry. Gdzieniegdzie można było znaleźć ruchome obrazy, idealnie wpasowujące się w otoczenie.
- Na górze są pokoje, zarówno uczniów, jak i nauczycieli. Parter przeznaczony jest na sale lekcyjne. Po godzinie piętnastej uczeń nie ma obowiązku nosić mundurku. Lekcje Astronomii odbywają się na dachu szkoły po zmroku. Plan zajęć otrzymacie jutro.
Wyjaśniała dyrektorka. Uczniom ukazała się ogromna sala, teraz wypełniona nastolatkami. Chłopcy nosili czarne garnitury, jakie widzieli wcześniej u uciekinierów. Dziewczęta miały na sobie czarne, dość krótkie spódniczki, białe koszulki i czarne, damskie marynarki. Wszyscy mieli wyszyte na lewej piersi godło szkoły.
- Jego mina… Musimy to powtórzyć.
Stwierdził jeden z nich. Przybysze nie zdołali jednak dosłyszeć odpowiedzi, gdyż stanęli tuż przed dyrektorką szkoły, która uśmiechała się, wyraźnie rozbawiona.
- Witajcie w naszych skromnych progach. Zapraszam do środka, uczniowie już czekają. Mam nadzieję, że nasza delegacja dotarła bez problemu? Nie otrzymaliśmy jeszcze wiadomości od dyrektora Dumbledore’a.
- Zostali godnie powitani, madame.
Odpowiedział Syriusz. Hogwartczycy zostali wprowadzeni do szkoły. Wydawało się, że korytarze ciągną się bez końca. Kolorowe okna, które wpuszczały całą paletę barw do środka, sprawiały, że miejsce wydawało się być jeszcze bardziej magiczne, niż było w rzeczywistości. W innym skrzydle szkło było czysto-białe i dawało wspaniały widok na ogrody, plażę lub boisko do Quidditcha, oraz dziwne dla czarodziejów czystej krwi, murawy do gry. Gdzieniegdzie można było znaleźć ruchome obrazy, idealnie wpasowujące się w otoczenie.
- Na górze są pokoje, zarówno uczniów, jak i nauczycieli. Parter przeznaczony jest na sale lekcyjne. Po godzinie piętnastej uczeń nie ma obowiązku nosić mundurku. Lekcje Astronomii odbywają się na dachu szkoły po zmroku. Plan zajęć otrzymacie jutro.
Wyjaśniała dyrektorka. Uczniom ukazała się ogromna sala, teraz wypełniona nastolatkami. Chłopcy nosili czarne garnitury, jakie widzieli wcześniej u uciekinierów. Dziewczęta miały na sobie czarne, dość krótkie spódniczki, białe koszulki i czarne, damskie marynarki. Wszyscy mieli wyszyte na lewej piersi godło szkoły.
- Proszę o ciszę.
Kobieta sprawująca władzę stanęła na scenie, prowadząc za sobą uczniów z wymiany. Uczniowie patrzyli na nowoprzybyłych z zainteresowaniem, znudzeniem lub lekceważeniem. Każdy miał inne zdanie o hogwartczykach, mimo, że nawet ich nie znali. Było pewne, że już następnego dnia po szkole będą krążyć przeróżne plotki lub informacje o przybyszach.
- Czarny? Gdzieś ty był? Speed! Miałeś go pilnować.
Wyszeptała rudowłosa dziewczyna, stojąca z tyłu. Patrzyła karcąco na rozczochranych, czarnowłosych chłopców, którzy szczerzyli się do siebie, wyraźnie zadowoleni.
- Pilnowałem.
Stwierdził jeden z nich i skierował wzrok w stronę sceny. Cała trójka oparła się nonszalancko o ścianę, obserwując z uwagą całą salę.
- Gdzie Monica?
Spytał zielonooki, patrząc na koleżankę.
- Zwiała… Mam ochotę zrobić to samo.
Stwierdziła Ruda.
- Nie przesadzaj Viktoria, może nie będzie tak źle.
Dodał ten, nazywany Speed’em.
- Od dziś gościmy w naszej szkole ośmiu uczniów z Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Wasi koledzy i koleżanki wyjechali kilka dni temu na wymianę uczniowską, do tejże właśnie szkoły, a my możemy powitać jej przedstawicieli. Mam nadzieję, że powitacie ich ciepło i będą się u nas dobrze czuć.
W Sali dało się usłyszeć ciche oklaski. Dopiero gdy rudowłosa i dwaj chłopcy zaczęli bić brawo, reszta dołączyła do gromkiego powitania.
- Nauczycielem eliksirów, w zastępstwie za Marikę Duran, która opiekuje się waszymi kolegami w nowych murach, zostaje profesor Severus Snape, a stanowisko Mario Tamiza przejmie profesor Syriusz Black.
Kontynuowała dyrektorka. Rozległy się głośnie brawa.
- Spodziewam się po was godnego zachowania – usłyszano zbiorowe prychnięcie- Możecie się rozejść. Jako, że jest po piętnastej, możecie wyjść poza teren szkoły. Wyjątkami są osoby, które zostały uziemione.
Kobieta zeszła za sceny, ruchem ręki przywołując czarnowłosą dziewczynę, stojącą w rogu Sali.
- Panno Vega, oprowadzisz naszych gości.
- Oczywiście, pani West.
Dyrektorka zniknęła z charakterystycznym trzaskiem teleportacji zostawiając dziesięciu Hogwartczyków z nastolatką.
- Proszę za mną.
Kobieta sprawująca władzę stanęła na scenie, prowadząc za sobą uczniów z wymiany. Uczniowie patrzyli na nowoprzybyłych z zainteresowaniem, znudzeniem lub lekceważeniem. Każdy miał inne zdanie o hogwartczykach, mimo, że nawet ich nie znali. Było pewne, że już następnego dnia po szkole będą krążyć przeróżne plotki lub informacje o przybyszach.
- Czarny? Gdzieś ty był? Speed! Miałeś go pilnować.
Wyszeptała rudowłosa dziewczyna, stojąca z tyłu. Patrzyła karcąco na rozczochranych, czarnowłosych chłopców, którzy szczerzyli się do siebie, wyraźnie zadowoleni.
- Pilnowałem.
Stwierdził jeden z nich i skierował wzrok w stronę sceny. Cała trójka oparła się nonszalancko o ścianę, obserwując z uwagą całą salę.
- Gdzie Monica?
Spytał zielonooki, patrząc na koleżankę.
- Zwiała… Mam ochotę zrobić to samo.
Stwierdziła Ruda.
- Nie przesadzaj Viktoria, może nie będzie tak źle.
Dodał ten, nazywany Speed’em.
- Od dziś gościmy w naszej szkole ośmiu uczniów z Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Wasi koledzy i koleżanki wyjechali kilka dni temu na wymianę uczniowską, do tejże właśnie szkoły, a my możemy powitać jej przedstawicieli. Mam nadzieję, że powitacie ich ciepło i będą się u nas dobrze czuć.
W Sali dało się usłyszeć ciche oklaski. Dopiero gdy rudowłosa i dwaj chłopcy zaczęli bić brawo, reszta dołączyła do gromkiego powitania.
- Nauczycielem eliksirów, w zastępstwie za Marikę Duran, która opiekuje się waszymi kolegami w nowych murach, zostaje profesor Severus Snape, a stanowisko Mario Tamiza przejmie profesor Syriusz Black.
Kontynuowała dyrektorka. Rozległy się głośnie brawa.
- Spodziewam się po was godnego zachowania – usłyszano zbiorowe prychnięcie- Możecie się rozejść. Jako, że jest po piętnastej, możecie wyjść poza teren szkoły. Wyjątkami są osoby, które zostały uziemione.
Kobieta zeszła za sceny, ruchem ręki przywołując czarnowłosą dziewczynę, stojącą w rogu Sali.
- Panno Vega, oprowadzisz naszych gości.
- Oczywiście, pani West.
Dyrektorka zniknęła z charakterystycznym trzaskiem teleportacji zostawiając dziesięciu Hogwartczyków z nastolatką.
- Proszę za mną.
- Harry Potter!?
Donośny głos rozległ się po opustoszałym korytarzu, na którym znaleźć można było tylko hogwartczyków, ich przewodniczkę i dwóch czarnowłosych chłopców. Jeden z nich odwrócił się w stronę przybyszy ze znudzonym wyrazem twarzy. Wzrok czarnowłosego prześlizgnął się przez Anglików.
- Się masz, Blood. Nowe szaty?
Z szeregu uczniów hogwartu wyszedł wysoki blondyn o niebieskich oczach i kpiącym uśmieszku. Podszedł do chłopców i przywitał z nimi.
- Mam je już kilka miesięcy.
- O zgrozo, tak długo?
Zakpił ciemnooki, krzyżując ręce na piersi.
- Zamknij się Spead.
- Tak, tak, bo powiesz tacie.
Z małego tłumu przedostał się śmiech. Oczy Ikrowców* zaświeciły się złowieszczo, a ich dłonie zaciśnięte w pięści zaświeciły delikatnie.
- Śmieszy cię to, rudzielcu?
Harry podszedł do rudowłosego chłopaka i wymierzył mu kopniaka z półobrotu.”
- Zapamiętaj sobie jedno, chłopcze. Z moich przyjaciół tylko wybrani mogą drwić.
Draco Malfoy prychnął cicho pod nosem.
- Coś ci się nie podoba, Wiewiórze?
Donośny głos rozległ się po opustoszałym korytarzu, na którym znaleźć można było tylko hogwartczyków, ich przewodniczkę i dwóch czarnowłosych chłopców. Jeden z nich odwrócił się w stronę przybyszy ze znudzonym wyrazem twarzy. Wzrok czarnowłosego prześlizgnął się przez Anglików.
- Się masz, Blood. Nowe szaty?
Z szeregu uczniów hogwartu wyszedł wysoki blondyn o niebieskich oczach i kpiącym uśmieszku. Podszedł do chłopców i przywitał z nimi.
- Mam je już kilka miesięcy.
- O zgrozo, tak długo?
Zakpił ciemnooki, krzyżując ręce na piersi.
- Zamknij się Spead.
- Tak, tak, bo powiesz tacie.
Z małego tłumu przedostał się śmiech. Oczy Ikrowców* zaświeciły się złowieszczo, a ich dłonie zaciśnięte w pięści zaświeciły delikatnie.
- Śmieszy cię to, rudzielcu?
Harry podszedł do rudowłosego chłopaka i wymierzył mu kopniaka z półobrotu.”
- Zapamiętaj sobie jedno, chłopcze. Z moich przyjaciół tylko wybrani mogą drwić.
Draco Malfoy prychnął cicho pod nosem.
- Coś ci się nie podoba, Wiewiórze?
- Harry, proszę, uspokój się.
Syriusz próbował położyć rękę na ramieniu chrześniaka. Z trudem nad sobą panował. Wiele razy marzył o podobnej chwili, a teraz nie wiedział co ze sobą zrobić.
- Nie dotkaj mnie.
Usłyszał były więzień i został powalony na ziemie z boleśnie wygiętymi do tyłu rękami.
- Nigdy. Mnie. Nie. Dotykaj.
- Panie Potter.
Czarny powoli podniósł się unosząc obronnie ręce. Tyłem szedł w stronę przyjaciół.Gdy znalazł się obok Spead’a, szepnął.
- Migueal… To animag.
* Ikrowcy- Caprea to z łaciny Ikra, stąd określenie jej uczniów.
GUTEN TAG!!
OdpowiedzUsuńMam odpała co przelewa się.. na moją psychikę.. nie patrzn a wykrzyknik i tak dalej.
Twojego Bloga polecił mi jakiś noob (Sethu)
Zajrzałem i miło mnie jebło!
Nowa szkoła? KJiedyś miałem podobny pmysł.. ale laptop jebnął w kalendarz i opo się jebało..
Ehh enyłej. Masz ciekawy sposób pisania. Niedawno wstałem, więc raczej błędów ci nie wypisze. Ale zapraszam cię do mnie.
Hp-I-SS.Blogspot.com jestem, raczej początkującym (piszę około rok. Ale moje opowiadania są pełne błędów.)pisarzm ff, więc prosiłbym cię o ewentualne porady, czy chociaż skrytykowanie mojego bloga. Dodaję cię do linków, i wiedz, że będę cię odwiedzać.. co jakiś czas xD]
Pozdrawiam.!!!
Stunned-san
No super :) Ale Harruś mu dowalił ;D Czekam na new ^^
OdpowiedzUsuńNiech zgadnę Blood to Malfoy, tak? Uch... Nie spotkałam się jeszcze z takim opowiadaniem i brawa za oryginalność! Mało kto potrafi zrobić z Harrego Pottera coś nowego, przez ogrom przeróbek znajdujących się w sieci. A tobie się udało Kat. I to dwa razy. Twoi Jeźdźcy są nienormalnie nienormalni że aż fajni (sorry nie mogłam się powstrzymać ;P) Mam nadzieje że kolejny rozdział księcia pojawi się w najbliższym czasie, jak nie to zatłukę i poćwiartuję. Oj... troszeczkę się rozpisałam. Ale to nic. Przestań się szczerzyć. Tak, widzę ten uśmiech na twojej twarzy Kat!
OdpowiedzUsuńTwoja mądra, inteligentna, miła i niezwykle skromna czytelniczka
Astra